środa, 30 marca 2011

eighties nineties sexiest.

Odkryłam moją nową miłość, choć nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz.
A właściwie dwie, ale o drugiej napiszę troszkę później.
Współczesna muzyka inspirowana latami osiemdziesiątymi (końcówką) i dziewięćdziesiątymi (początkiem), ma w sobie coś takiego, że albo leżę albo sikam. Wzruszam się dancowymi bitami i przetworzonym głosem i choć chyba nie jest to do końca normalne, dzieje się tak zawsze, kiedy odkryję zespół tworzący muzykę właśnie w ten sposób. Jest ona smutna, zabawna, seksowna i podniecająca jednocześnie, rozwala mnie totalnie lub czasem i zlepia, coraz częściej zastanawiam się, żeby nałożyć sobie na nią ban w pracy.
A mowa tu o zespole a raczej kolektywie Nika+Rory czyli Zola Jesus i Rory Kane. Więcej o tej dwójce na majspejsach, lastfmach, wikipediach i innych takich, ja już nie piszę, ja słucham.





Jak to się dzieje, że taką muzykę tworzą albo niemcy, albo rosjanie, albo żydzi? ;) Do rozkminienia ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz